niedziela, 20 października 2013

Rozdział 15: Co ty na to?

  To już ostatni rozdział. Niedługo epilog :)

PS. Ozilla wróciła do pisania opowiadań, więc zapraszam na jej bloga:

~*~

   FC Barcelona została mistrzem Hiszpanii w sezonie 2012/2013 wyprzedzając o kilkanaście oczek swojego odwiecznego rywala - Real Madryt. Wszyscy piłkarze, razem z Davidem bardzo cieszyli się z kolejnego tytułu, bo przecież ciężko na niego pracowali. Villa czuł, że jego czas w Barcelonie dobiegł końcu, bo klub myślał o sprowadzeniu kogoś nowego na jego miejsce. Jednak postanowił, że zajmie się tym tuż po powrocie z Pucharu Konfederacji, na który wybiera się z reprezentacją Hiszpanii.
    Dużo myślał o Rii i jej dziecku, a w sumie to ich dziecku. Nadal nie potrafił spojrzeć jej w oczy i przyznać się do błędu, przeprosić za tamte słowa. Kochał ją i to było pewne, ale nie wiedział co ma już robić.. Był pewien, że Ria mu nie wybaczy tego wszystkiego, bo przecież codziennie mijali się na klatce schodowej, a on nie zrobił nic. Kompletnie nic.
    David w nie najlepszym humorze wracał do Hiszpanii razem z resztą kolegów z reprezentacji. Wracali po przegranym finale z Pucharu Konfederacji do domów, na odpoczynek przed nowym sezonem. Brunet musiał podjąć decyzję dotyczącą jego przyszłości. Zostać w FC Barcelonie i siedzieć na ławce czy przejść do nowego klubu i grać w podstawowej jedenastce? Niby odpowiedź była prosta, ale teraz wszystko wydawało się dla niego skomplikowane. Postanowił poradzić się swojemu najlepszemu przyjacielowi, Pepie Reinie.
    - Co myślisz o Atletico Madryt? - zagadał do bramkarza reprezentacji.
    - To zależy o co ci chodzi.
    - Chciałbym się tam przenieść - wzruszył ramionami, spoglądając w jego stronę. - Za rok Mundial i chciałbym zagrać.
    - Czyli rezygnujesz z Barcy? - zapytał Pepe, uśmiechać się lekko.
    - Chyba nie mam wyboru, co? Kupią Neymara i znów wyląduje na ławce, a tego nie chce.
    - A nie chciałbyś poznać nowej ligi? Może Wyspy, co?
    - Nie, nie - David pokręcił przecząco głową. - Chce zostać w Hiszpanii. Szkoda tylko, że ze mną i Rią nie wyszło.. - dodał smutno.
    - To był tylko twój wybór. Nadal się dziwię, że nie walczyłeś o nią i wasze dziecko - westchnął Reina.
    - Bo nie wiedziałem, że to moje dziecko! - oburzył się napastnik. David nie lubił, kiedy ktoś mu o tym wypominał, bo bardzo szybko się wtedy denerwuje.
    - Ale teraz już wiesz, że jest twoje, więc na co czekasz?
    - Nie wiem - jęknął, wzruszając ramionami. - Ona pewnie nie chce mnie znać i to..
    - Wcale się jej nie dziwie - wtrącił się Reina, a David posłał mu groźne spojrzenie.
    - I to mnie właśnie dobija - dokończył cicho napastnik.
    - Stary.. - Pepe poklepał go po ramieniu i posłał szeroki uśmiech. - Wrócisz do domu i od razu popędzisz do kwiaciarni. Kupisz najpiękniejszy bukiet kwiatów i będziesz błagał Rię o przebaczenie - poinstruował go.
    - No i jak ty sobie to wyobrażasz, co? - przewrócił oczami Villa.
    - Normalnie! Zrobisz to, co ci każę albo na zawsze ją stracisz - powiedział całkiem poważnie, a napastnik musiał przyznać mu rację. Brunet nie miał pomysłu, jak zagadać do Rii, ale obiecał sobie, że to zrobi. Jeszcze zanim wyprowadzi się do stolicy.

    Ria wróciła z sądu i odstawiła swoje sandałki w kąt. Była wykończona, bo spędziła w budynku kilka długich godzin, ale był to jej ostatni dzień w pracy przed porodem. Dostała już wolne, by mogła w spokoju przygotować się do narodzin maleństwa. Zwłaszcza, że była sama, bo Villa się nie odzywał. To bolało szatynkę, ale później stwierdziła, że może to i lepiej, bo nie chce, aby był z nią ze względu na dziecko.. Dla niej w związku liczyło się zaufanie, a Hiszpan ją nim nie darzył, więc sprawa była zamknięta.
    Położyła się na kanapie i sięgnęła po pilot od telewizora. Spojrzała na zegarek, który wisiał na ścianie i przełączyła na kanał, gdzie właśnie zaczynał się kolejny odcinek serialu, który ostatnio zaczęła śledzić. Nie dane było jej jednak obejrzeć go do końca, bo usłyszała dzwonek do drzwi i musiała je otworzyć.
    Szatynka nie mogła uwierzyć, że przed jej drzwiami stoi David. Nie wiedziała, co robić.. Zamknąć mu drzwi przed nosem czy może wysłuchać, skoro się pofatygował i przyszedł?
    - Cześć, David - wydukała po chwili, wpatrując się w jego twarz.
    Piłkarz uśmiechnął się lekko i podał jej przepiękny bukiet czerwonych róż, które kupił w pobliskiej kwiaciarni. Chciał kupić coś jeszcze dla ich maleństwa, ale po dłuższym namyśle dał sobie spokój.
    - Hej - szepnął i wszedł do środka, bo szatynka otwarła szerzej drzwi. - Cieszę się, że cię widzę.
    - Dziękuje za kwiaty - mruknęła tylko i ruszyła w stronę kuchni, skąd wzięła pusty wazon, wlała do niego wody i włożyła tam kwiaty.
    - Drobiazg - odparł, podchodząc do niej. - Ria, możemy porozmawiać?
    - A mamy o czym? - przeniosła na bruneta swój wzrok. - David, to nie jest takie proste. Nie możesz tu sobie przychodzić po tak długim czasie i żądać rozmowy.
    - Ja nie żądam, tylko proszę.
    - Więc mów to, co masz do powiedzenia i idź sobie - szepnęła, wychodząc z kuchni i kierując się do salonu. Tam usiadła na kanapie i zaczęła masować swój brzuszek. Chwilę później dołączył do niej Villa.
    - Wiem, że źle zrobiłem - spuścił wzrok. - Powinienem był najpierw cię wysłuchać, a później podjąć decyzję, ale jestem tylko facetem.
    - Słabe wytłumaczenie - zakpiła.
    - Widziałem jak całujesz się z swoim byłym mężem, Ria. A później on do mnie przyszedł i namieszał mi w głowie.. Mówił, że to wszytko sobie zaplanował, by cię odzyskać, ale nie wiedział, że jesteś ze mną w ciąży.
    - Czyli jednak nie jest takim dupkiem, za jakiego go miałam.
    - No nie, ale ja nie potrafiłem mu uwierzyć. Dopiero niedawno, na Pucharze Konfederacji uświadomiłem sobie, że cholernie kocham ciebie i nasze maleństwo. I tak - zamachał dłonią, bo szatynka chciała mu przerwać. - Jestem pewien, że to dziecko jest moje.
    - Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam to usłyszeć, ale teraz.. - w jej oczach pojawiły się łzy. - Nie wiem nawet co ci odpowiedzieć.
    - Nie mów nic, tylko wysłuchaj mnie do końca - westchnął piłkarz i ciągnął dalej. - Kocham cię i pragnę być z tobą. I to nie tylko ze względu na dziecko, które nosisz w swoim brzuchu. Przy tobie wszystko staje się lepsze w moim życiu.. I chciałbym, abyś przeprowadziła się ze mną do Madrytu.
    - Jak to do Madrytu?! - Ria otworzyła szerzej oczy.
    - Zmieniam klub. I chce, byś zamieszkała ze mną. Co ja gadam - zamachał dłonią i klęknął przed nią. - Chciałbym, abyś została moją żoną. Co ty na to?

4 komentarze:

  1. No cóż David ma zapłon i gratuluje mu bardzo, powinien poczekać z tą rozmową jeszcze kilka miesięcy a najlepiej do porodu. Chociaż z drugiej strony dobrze, że w ogóle się na nią zdobył i postanowił zawalczyć o swoją miłość. Teraz Ria musi się tylko zgodzić, oboje przeprowadzą się do Madrytu gdzie będą szczęśliwi ze swoim dzieciątkiem, a później może postarają się jeszcze o rodzeństwo. Innego wyjścia tutaj nie widzę.
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo, mój kochany dzieciorób się na coś zdał i przemówił Villi do rozsądku, w końcu! :D
    Oby Ria się na to wszystko zgodziła i byli razem, dla siebie i dla ich dziecka, bo się kochają :)
    Podoba mi się, ale co z tego, bo to już koniec praktycznie opowiadania, a ja uciekam by kontynuować mój romans z historią :D

    OdpowiedzUsuń
  3. chwila! wszystko dobrze i pięknie, ale mogłaś zakończyć to odpowiedzią Rii. przynajmniej miałabym pewność, że są razem. w sumie, która kobieta, by nie zmiękła, gdy taki przystojniak zrozumiał swój błąd i błagał o przebaczenie? no cóż, będę musiała poczekać do epilogu! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie! Ile można czekać co? Hahaha Coppernicana i jej "dzieciorób" rządzą :D A tak po za tym, to mam nadzieję, że odpowiedź Rii będzie konkretna :D
    Buziaki [ibbie-dolce ->> Nowość]

    OdpowiedzUsuń