Wiem, dawno mnie nie było.
W sumie to nie mogłam się zebrać o napisania tego rozdziału, ale cieszę się, że udało mi się chociaż TYLE napisać. Ciężko jest mi pisać o Davidzie. Szkoda, naprawdę szkoda.
Villa zaliczył już debiut w Atletico :) Życzę mu duuuuużo bramek! Zasługuje na to jak nikt inny :)
~*~
Ria po odwiedzinach swojej przyjaciółki postanowiła wziąć się w garść. Wiedziała, że ma dla kogo walczyć, bo w brzuchu nosiła maleństwo. Postanowiła przebrać się w czyste rzeczy i zaczerpnąć świeżego powietrza. Ubrała sukienkę oraz baletki, dobierając do tego torebkę oraz kilka świecidełek i okulary. Włosy pozostawiła w lekkim nieładzie, a z makijażu kompletnie zrezygnowała.
Przechadzając się uliczkami Barcelony rozmyślała o ostatnich dniach. Charles chciał zniszczyć jej życie i zrobił to w najgorszy sposób. Villa nie odzywał się do niej i posądził ją o zdradę, a na dodatek nie uwierzył w to, że jest ojcem jej dziecka. Dla szatynki to było zbyt wiele.
- Hej, Ria - usłyszała męski głos. Odwróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła Alexisa Sancheza. Uśmiechnęła się do niego lekko. - Wybierasz się gdzieś? - dodał po chwili.
- Tak sobie spaceruje - odparła i spojrzała na niego. - A ty nie na treningu?
- Nie, nie - zaśmiał się cicho. - Mamy dzień wolnego i umówiłem się z Carmen, ale jeszcze się nie pojawiła.
- To do niej podobne - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Mówiła mi o tobie i Davidzie - zakomunikował jej. Ria spuściła wzrok i poczuła jak do jej oczu napływają łzy.
- Nie mówmy o tym - odpowiedziała szybko. - Lepiej powiedz jak wam się układa?
- Bardzo dobrze. Lepiej być nie może - powiedział Chilijczyk, szeroko się uśmiechając.
- Cieszę się. Tylko pamiętaj, że jeśli znów ją zranisz to nie ręczę za siebie - pogroziła mu palcem, a ten cicho się zaśmiał.
- Obiecuje, że już nigdy więcej jej nie zranię. Kocham ją - wzruszył ramionami.
- No to pędź do ukochanej - wskazała głową na blondynkę, która się do nich zbliżała. - Do zobaczenia - pożegnała się i ruszyła przed siebie.
Cieszyła się, że Carmen i Alexis w końcu są razem i są szczęśliwi. Oboje na to zasłużyli po tym wszystkim, co przeszli. Szatynka miała nadzieje, że na ich drodze nie stanie już żadne nieszczęście.
Wróciła do domu i postanowiła coś zjeść. Założyła na siebie fartuszek i obiecała sobie, że nie będzie zaprzątać swojej głowy Davidem, tylko ugotuje coś dla siebie i maleństwa. Miała szczęście, że Carmen zadbała o zawartość jej lodówki i zrobiła zakupy. Po kilkudziesięciu minutach szatynka mogła ze spokojem usiąść przy małym stoliczku w jej kuchni i skonsumować swoje dzieło. Było to najprostsze spaghetti, ale liczyło się to, że sama je przyrządziła. Ria była niezwykle z siebie dumna. Po zjedzeniu zostawiła talerz oraz sztućce w zmywarce i postanowiła poleniuchować na kanapie w salonie.
Kwadrans później do jej mieszkania zaczął się ktoś dobijać. Niechętnie ruszyła się z kanapy i pognała w stronę drzwi, za którymi stał niemile widziany gość.
- Charles - wycedziła przez zęby i spojrzała na niego zaskoczona. Nie sądziła, że jeszcze się pokaże. Nie chciała go tu widzieć.
- Tak, to ja - powiedział, uśmiechając się cwanie. - Możemy porozmawiać?
- Nie - odpowiedziała szybko.
- Ria, proszę. To ważne.
- Ważne dla ciebie, ale na pewno nie dla mnie - mruknęła cicho.
- Chodzi o Davida - wyszeptał, a szatynka na chwilę się zawahała. Jeśli Charles wspomina o piłkarzu to na pewno nie wróży to nic dobrego. Postanowiła go wpuścić i wysłuchać.
- Wejdź - otworzyła szczerzej drzwi, a brunet wszedł do mieszkania. Od razu skierował swoje kroki do pokoju, siadając na kanapie.
- Mówiłem ci, że wrócę - poinformował ją.
- Aby zniszczyć mi życie? - warknęła, siadając obok niego. - Charles, nasze małżeństwo to przeszłość, nic już nas nie łączy!
- Zdałem sobie z tego sprawę.
- Tak, oczywiście. I dlatego przyszedłeś tu i zepsułeś mój związek z Davidem?! - zaczęła krzyczeć, zupełnie tracąc nad sobą kontrolę. - Zdajesz sobie sprawę z tego, co narobiłeś? Przez ciebie moje dziecko zostanie bez ojca!
- Jesteś w ciąży?!
- Tak. Z Davidem - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Ria, ja nie wiedziałem. Przepraszam - wydukał i chciał ją objąć, ale odsunęła się od niego. - Jeśli chcesz to mogę do niego iść i wszystko wyjaśnić. Boże, Ria.. Jeszcze raz przepraszam - mówił.
- Daruj sobie - przewróciła oczami. - Oboje doskonale wiemy, że nie mówisz szczerze. Chciałeś zniszczyć moje życie i ci się udało, więc teraz znikaj i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.
- To nie tak. Zawsze chciałem twojego szczęścia - zaprzeczył jej słowom.
- To dlatego zniszczyłeś też nasze małżeństwo?
- Nigdy nie robiłem tego specjalnie - szepnął.
- Charles.. Już mnie to nie obchodzi. Idź sobie - wstała z kanapy i podeszła do drzwi, otwierając je szeroko. - Żegnam.
- Ria, przepraszam. Naprawdę - po chwili pojawił się obok niej.
- Idź już - syknęła, a brunet opuścił jej mieszkanie. Szatynka zamknęła drzwi i wróciła do salonu. Wizyta Charlesa kompletnie ją rozbiła. Przez sekundę była zdolna uwierzyć swojemu byłemu mężowi, że nie chciał zniszczyć jej życia, ale wszystko, co robił, wskazywało na zupełnie co innego.
Wieczorem usiadła przy papierach, bo już jutro wracała do pracy. Chciała wyjść z domu i przestać rozmyślać o tym wszystkim. Póki będzie mogła, będzie pracować. Obiecała sobie, że jeśli wszystko się uspokoi to pójdzie do Davida i porozmawia z nim. Liczyła na to, że ją wysłucha i uwierzy w jej słowa.
Faktycznie krótki! Ale najważniejsze, że jest!
OdpowiedzUsuńPocieszyłaś mnie tymi rozdziałami, zaraz po powrocie od dentysty!
Zaskoczyłaś mnie tą reakcją i czynem jej byłego męża! Ale to dobrze!
Czekam na więcej! :)
Moim zdaniem, rozdział jest ciekawy. Gdy Alexis i Carmen byli nieszczęśliwi, to w związku Rii i Davida było dobrze. Teraz jest na odwrót! Wkurza mnie ten Carles! Po, co on w ogóle wtrąca się w nie swoje życie? Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńCarles zniszczył jej życie !!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że David jej uwierzy i wszystko będzie dobrze :)
Zapraszam na epilog
http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
Czyżby Charles chciał się zmienić? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć... Mam jednak nadzieję, że Ria i David pogodzą się.
OdpowiedzUsuńDavid i Ria muszą być razem!
OdpowiedzUsuńWraz z Laurel Torres, założyłyśmy bloga o dość nietypowej historii. Zapraszamy na: http://centro-psiquiatrico.blogspot.com :)
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przez tą wiadomość o dziecku Charles tak po prostu się zmieni. Skoro już doprowadził do ich powiedzmy, że rozstania to dlaczego nagle miałby odpuścić. Zresztą jego początkowe zachowanie podczas tej wizyty jest dość jednoznaczne ale kto go w sumie tam wie, jak dla mnie może teraz zniknąć i już nigdy nie wrócić. Ria ma dość zmartwień na głowie i musi skupić się na sobie i maleństwie, a David może w końcu zmądrzeje i zrozumie komu tak naprawdę powinien wierzyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Króciutko, ale od razu potwierdzam że przeczytałam. Cieszę się że Charles się poprawił, ale z takiego brutalnego człowieka od razu wszystko okej?
OdpowiedzUsuńZapraszam na Dwójkę na ibbie-dolce.blogspot.com ;) Liczę na opinię
Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/
http://mes-que-amistad.blogspot.com Zapraszam na nowy rodział.
OdpowiedzUsuń