Witam :)
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Miałam go napisanego już bardzo dawno, ale zapomniałam o tym :)
NOWE ROZDZIAŁY:
~*~
Szatynka po spotkaniu z Davidem w kancelarii udała się do fryzjera, by zmienić trochę fryzurę. Nie znała jeszcze Barcelony, więc wsiadła do taksówki i poprosiła o zawiezienie jej do najlepszego fryzjera w mieście. Kierowca po dziesięciu minutach zostawił ją w centrum miasta i wskazał salon fryzjerski. Ria udała się tam z nadzieją, że nie będzie musiała czekać, ponieważ w domu czeka na nią papierkowa praca.
- Dzień Dobry - weszła do środka i zauważyła znajomą twarz. Jedną z fryzjerek okazała się blondynka, którą spotkała w sklepie. Była to przyjaciółka Davida. - Można na ścięcie? - zapytała, uśmiechając się do niej lekko.
- Tak, proszę - odpowiedziała i wskazała jej krzesło, na którym może usiąść. - Czy my się czasem gdzieś nie widziałyśmy?
- Poznałyśmy się dzięki Davidowi.
- Właśnie.. Prowadzisz jego sprawę rozwodową, prawda? - zapytała blondynka, zabierając się do pracy.
- Tak - odpowiedziała, posyłając jej lekki uśmiech. - Długo się znacie?
- Trochę tak. Gra razem w klubie i reprezentacji z moim bratem.
- Wydaje się fajnym facetem.
- I taki jest. Ostatnio przechodzi trudne chwile, ale wszyscy staramy się mu pomóc - mruknęła, rozczesując włosy szatynce. - Jak ścinamy?
- Jak uważasz. Zdaje się na ciebie - odpowiedziała ze śmiechem Ria.
- Dobra. Kiedy się przeniosłaś?
- Całkiem niedawno. Wcześniej mieszkałam w Paryżu.
- Naprawdę? Ale super! Byłam tam kilka razy z chłopakiem.
- Tak, to zdecydowanie miasto miłości - westchnęła szatynka. - Jednak jeśli mieszkasz tam na co dzień, to zaczynasz mieć dość tych wszystkich zakochanych, którzy przyjeżdżają.
- Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. Pewnie masz rację - odparła z uśmiechem blondynka. - Podetnę włosy do ramion. Powinno pasować do rysów twojej twarzy.
- Dobrze - szatynka pokiwała głową i przyglądała się Carmen, która była mistrzynią w swoim fachu.
Po małej metamorfozie Ria poczuła się lepiej. Czuła, że jest wolna, inna, odmieniona i że zaczyna wszystko od początku w nowym miejscu, które coraz bardziej jej się podobało.
- I jak ci się podoba Barcelona? - zapytała blondynka, kiedy Ria płaciła za usługę.
- Jest piękna, jednak nie wszystko zdążyłam obejrzeć. Nie lubię sama spacerować - odpowiedziała, posyłając jej lekki uśmiech.
- Jeśli chcesz, to mogę zostać twoim przewodnikiem.
- Naprawdę? Było by super.
- Dam ci moją wizytówkę i jeśli będziesz chciała, to zadzwoń - mruknęła Carmen i podała swoje namiary.
- Dziękuję. Za fryzurę i numer - powiedziała szatynka i pożegnała się. - To do zobaczenia.
Wieczorem do drzwi napastnika Dumy Katalonii zapukał Carles, który był wyraźnie zdenerwowany. Nie mógł zrozumieć dlaczego jego najlepszy przyjaciel przez cały czas okłamywał go i pomagał jego siostrze, by ta mogła mieć tajemnicze schadzki z Alexisem.
- Cześć. Czekałem na ciebie - powiedział Villa, kiedy otwarł drzwi. Obrońca posłał mu groźne spojrzenie i wszedł do środka. - Coś się stało? - dodał po chwili.
- Jak mogłeś mi to zrobić, David? - warknął, siadając na kanapie w salonie. - Przez cały ten czas robiłeś ze mnie głupka i okłamywałeś mnie!
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj, dobra? Chodzi mi o Carmen i tego pajaca z Chile.. Niech tylko ja go dorwę! - krzyknął, wymachując rękoma. - Będziecie go zbierać szpachelką ze ścian w szatni.
- Carles, uspokój się - powiedział spokojnie David. - Przepraszam za to wszystko, ale Carmen wyglądała na naprawdę szczęśliwą z Alexem. Błagali mnie, bym im pomógł.
- Od kiedy moja siostra jest ważniejsza od naszej przyjaźni?
- Chciałem jej pomóc.
- Okazało się, że Alexis nie jest w stanie zostawić swojej dziewczyny. Carmen teraz cierpi!
- Rozmawiałeś z nią? - zapytał, siadając obok przyjaciela. - Co powiedziała?
- Wyznała mi całą prawdę, bo nie mogła już tego dłużej przede mną ukrywać. Tak bardzo mi jej szkoda..
- Sanchez obiecał, że zostawi swoją dziewczynę i będzie z Carmen. Nie wiedziałem, że zachowa się, jak dupek - westchnął brunet.
Nie rozumiał zachowania Chilijczyka, który zapewniał go, że kocha siostrę Puyola najbardziej na świecie. Uwierzył mu, bo sądził, że to, co mówi jest prawdziwe i że to właśnie on da Carmen szczęście.
- Sądziłem, że powiesz mi o takich sprawach. Tu chodziło o moją siostrę!
- Carmen jest już dorosła. Ona ma prawo wybrać chłopaka, z którym chce być.
- Łatwo ci mówić, ale to ja jestem za nią odpowiedzialny - odpowiedział zły obrońca. - To moja jedyna siostra i chce dla niej, jak najlepiej.
- Pozwól jej się sparzyć. Ona musi uczyć się na błędach.
- Może i masz rację - odparł Carles, wstając z kanapy. - Ale nie rozumiem dlaczego mnie okłamywałeś!
- Nie chciałem kłótni w drużynie. I teraz musisz mi obiecać, że zostawisz Alexisa w spokoju.
- Ty chyba żartujesz?! Nigdy!
- Nie mieszaj spraw prywatnych z zawodowymi. Możecie porozmawiać, ale na spokojnie i wszystko sobie wtedy wyjaśnicie. Nie ma sensu robić coś, czego można później żałować - David próbował wyjaśnić Puyolowi, ale zdawało mu się, że obrońca wcale go nie słuchał.
- Teraz to na pewno masz rację. Muszę zachować się jak profesjonalista - mruknął Carles i uśmiechnął się lekko. - Dzięki, Guaje.
- Jestem od pilnowania, abyś nie robił głupstw, nerwusie.
- Dobra, dobra. Masz piwo? - zapytał, podchodząc do lodówki. - Poszukaj jakiegoś dobrego filmu, a ja zaraz przyniosę nam coś do picia.
- Super - David posłał mu szeroki uśmiech i skierował się w stronę swojej kolekcji filmów na DVD.
- Dzień Dobry - weszła do środka i zauważyła znajomą twarz. Jedną z fryzjerek okazała się blondynka, którą spotkała w sklepie. Była to przyjaciółka Davida. - Można na ścięcie? - zapytała, uśmiechając się do niej lekko.
- Tak, proszę - odpowiedziała i wskazała jej krzesło, na którym może usiąść. - Czy my się czasem gdzieś nie widziałyśmy?
- Poznałyśmy się dzięki Davidowi.
- Właśnie.. Prowadzisz jego sprawę rozwodową, prawda? - zapytała blondynka, zabierając się do pracy.
- Tak - odpowiedziała, posyłając jej lekki uśmiech. - Długo się znacie?
- Trochę tak. Gra razem w klubie i reprezentacji z moim bratem.
- Wydaje się fajnym facetem.
- I taki jest. Ostatnio przechodzi trudne chwile, ale wszyscy staramy się mu pomóc - mruknęła, rozczesując włosy szatynce. - Jak ścinamy?
- Jak uważasz. Zdaje się na ciebie - odpowiedziała ze śmiechem Ria.
- Dobra. Kiedy się przeniosłaś?
- Całkiem niedawno. Wcześniej mieszkałam w Paryżu.
- Naprawdę? Ale super! Byłam tam kilka razy z chłopakiem.
- Tak, to zdecydowanie miasto miłości - westchnęła szatynka. - Jednak jeśli mieszkasz tam na co dzień, to zaczynasz mieć dość tych wszystkich zakochanych, którzy przyjeżdżają.
- Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. Pewnie masz rację - odparła z uśmiechem blondynka. - Podetnę włosy do ramion. Powinno pasować do rysów twojej twarzy.
- Dobrze - szatynka pokiwała głową i przyglądała się Carmen, która była mistrzynią w swoim fachu.
Po małej metamorfozie Ria poczuła się lepiej. Czuła, że jest wolna, inna, odmieniona i że zaczyna wszystko od początku w nowym miejscu, które coraz bardziej jej się podobało.
- I jak ci się podoba Barcelona? - zapytała blondynka, kiedy Ria płaciła za usługę.
- Jest piękna, jednak nie wszystko zdążyłam obejrzeć. Nie lubię sama spacerować - odpowiedziała, posyłając jej lekki uśmiech.
- Jeśli chcesz, to mogę zostać twoim przewodnikiem.
- Naprawdę? Było by super.
- Dam ci moją wizytówkę i jeśli będziesz chciała, to zadzwoń - mruknęła Carmen i podała swoje namiary.
- Dziękuję. Za fryzurę i numer - powiedziała szatynka i pożegnała się. - To do zobaczenia.
Wieczorem do drzwi napastnika Dumy Katalonii zapukał Carles, który był wyraźnie zdenerwowany. Nie mógł zrozumieć dlaczego jego najlepszy przyjaciel przez cały czas okłamywał go i pomagał jego siostrze, by ta mogła mieć tajemnicze schadzki z Alexisem.
- Cześć. Czekałem na ciebie - powiedział Villa, kiedy otwarł drzwi. Obrońca posłał mu groźne spojrzenie i wszedł do środka. - Coś się stało? - dodał po chwili.
- Jak mogłeś mi to zrobić, David? - warknął, siadając na kanapie w salonie. - Przez cały ten czas robiłeś ze mnie głupka i okłamywałeś mnie!
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj, dobra? Chodzi mi o Carmen i tego pajaca z Chile.. Niech tylko ja go dorwę! - krzyknął, wymachując rękoma. - Będziecie go zbierać szpachelką ze ścian w szatni.
- Carles, uspokój się - powiedział spokojnie David. - Przepraszam za to wszystko, ale Carmen wyglądała na naprawdę szczęśliwą z Alexem. Błagali mnie, bym im pomógł.
- Od kiedy moja siostra jest ważniejsza od naszej przyjaźni?
- Chciałem jej pomóc.
- Okazało się, że Alexis nie jest w stanie zostawić swojej dziewczyny. Carmen teraz cierpi!
- Rozmawiałeś z nią? - zapytał, siadając obok przyjaciela. - Co powiedziała?
- Wyznała mi całą prawdę, bo nie mogła już tego dłużej przede mną ukrywać. Tak bardzo mi jej szkoda..
- Sanchez obiecał, że zostawi swoją dziewczynę i będzie z Carmen. Nie wiedziałem, że zachowa się, jak dupek - westchnął brunet.
Nie rozumiał zachowania Chilijczyka, który zapewniał go, że kocha siostrę Puyola najbardziej na świecie. Uwierzył mu, bo sądził, że to, co mówi jest prawdziwe i że to właśnie on da Carmen szczęście.
- Sądziłem, że powiesz mi o takich sprawach. Tu chodziło o moją siostrę!
- Carmen jest już dorosła. Ona ma prawo wybrać chłopaka, z którym chce być.
- Łatwo ci mówić, ale to ja jestem za nią odpowiedzialny - odpowiedział zły obrońca. - To moja jedyna siostra i chce dla niej, jak najlepiej.
- Pozwól jej się sparzyć. Ona musi uczyć się na błędach.
- Może i masz rację - odparł Carles, wstając z kanapy. - Ale nie rozumiem dlaczego mnie okłamywałeś!
- Nie chciałem kłótni w drużynie. I teraz musisz mi obiecać, że zostawisz Alexisa w spokoju.
- Ty chyba żartujesz?! Nigdy!
- Nie mieszaj spraw prywatnych z zawodowymi. Możecie porozmawiać, ale na spokojnie i wszystko sobie wtedy wyjaśnicie. Nie ma sensu robić coś, czego można później żałować - David próbował wyjaśnić Puyolowi, ale zdawało mu się, że obrońca wcale go nie słuchał.
- Teraz to na pewno masz rację. Muszę zachować się jak profesjonalista - mruknął Carles i uśmiechnął się lekko. - Dzięki, Guaje.
- Jestem od pilnowania, abyś nie robił głupstw, nerwusie.
- Dobra, dobra. Masz piwo? - zapytał, podchodząc do lodówki. - Poszukaj jakiegoś dobrego filmu, a ja zaraz przyniosę nam coś do picia.
- Super - David posłał mu szeroki uśmiech i skierował się w stronę swojej kolekcji filmów na DVD.
Ria nie zważając na mroźną jesień, która panowała w Barcelonie, postanowiła wystroić się na obiad z piłkarzem. Wybrała czarną sukienkę, blado różowe szpilki, czarny płaszcz oraz torebeczkę w serduszko.
Kiedy ktoś zapukał do drzwi od jej mieszkania poczuła dziwne wirowania w brzuchu, ale nie zwróciła na to żadnej uwagi. Otworzyła drzwi, w których stał wystrojony David z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Cześć, Ria - powiedział, wpatrując się w szatynkę. - Ślicznie wyglądasz. Ścięłaś włosy?
- Tak - odpowiedziała nieśmiało, wychodząc z mieszkania i zamykając drzwi na klucz. - Carmen mnie ścinała.
- Od zawsze wiedziałem, że ma dziewczyna talent. Bardzo ładnie Ci w krótkich włosach - mruknął, nie mogąc przestać wpatrywać się w swoją sąsiadkę. - Naprawdę bardzo ładnie - dodał po chwili.
- Dobra, dobra. Wystarczy tego dobrego, bo ty również świetnie się prezentujesz - puściła mu oczko i roześmiała się cicho. - Gdzie mnie zabierasz? - zapytała, kiedy siedzieli już w jego samochodzie.
- Do najlepszej restauracji w mieście. Jest mała, ale bardzo ją lubię, ponieważ świetnie gotują i w ogóle mnie nie rozpoznają - powiedział, posyłając szatynce uśmiech. - Sama zobaczysz.
- Już nie mogę się doczekać!
Po kilkunastu minutach David razem z szatynką siedział już w restauracji, która przypadła do gustu Rii. Była to mała, przytulna knajpka, która znajdowała się kilka kilometrów za miastem. W lokalu było tylko kilka osób, które nie zwróciły uwagi na gwiazdę FC Barcelony.
- Co podać? - zapytała kelnerka, która podeszła do nich kilka minut wcześniej z kartą menu.
- Dwa razy danie dnia i coś do picia - odpowiedział David, spoglądając na kelnerkę. - Na razie to wszystko.
- Okej. Dziękuję - mruknęła, odchodząc od ich stolika.
Ria przyglądała się brunetowi, który przez kilkanaście sekund lustrował kelnerkę, która była bardzo młoda i śliczna. Pomyślała, że na pewno mu się spodobała i poczuła się bardzo niezręcznie.
- Coś się stało? - usłyszała jego głos.
- Nie. Tylko na chwilę się zamyśliłam.
- Okej. Co w pracy?
- Dużo pracy - uśmiechnęła się lekko, próbując nie zwracać uwagi na kelnerkę, która co chwilę kręciła się koło ich stolika. - Za dwa tygodnie masz pierwszą rozprawę rozwodową. Załatwiłam to dzisiaj.
- Mam nadzieje, że to będzie ostatnia.
- Masz duże szanse, aby to wygrać - mruknęła cicho.
- Mamy - dodał, chwytając ją za dłoń. - Zaufałem ci i powiedziałem całą prawdę, chociaż to naprawdę nie było dla mnie łatwe. Nadal czuje się z tego powodu zawstydzony.
- Nie masz się czego wstydzić.
- Czy tobie zrobił coś takiego facet?
- Nie. Zrobił coś o wiele gorszego - warknęła, przypominając sobie swojego byłego męża. -Charles to potwór, którego nie chce już więcej spotkać. Nigdy.
- Mam nadzieje, że tak będzie - David posłał jej uśmiech, cały czas trzymając ją za rękę.
- Ja też.
Po tych słowach kelnerka przyniosła im talerze z jedzeniem i para wzięła się za pałaszowanie. Szatynka zauważyła, że ta kelnerka znów wędruje przy ich stoliku, wpatrując się w piłkarza. Być może rozpoznała go i chciała autograf lub po prostu jej się spodobał, co było bardziej prawdopodobne.
- Pyszne jedzenie. Już dawno się tak nie najadłam - powiedziała Ria, kiedy skończyła jeść. - Muszę tutaj częściej przyjeżdżać.
- Mam nadzieje, że o mnie nie zapomnisz.
- Oczywiście, że nie. Jesteś świetnym kompanem do rozmów - odparła z uśmiechem na twarzy. - Możemy już wracać? Mam dużo pracy.
- Pewnie.
Po pół godzinie owa dwójka była już w swoich mieszkaniach i rozmyślała o dzisiejszym spotkaniu. David nie mógł zapomnieć o pięknym uśmiechu Rii, a szatynka utwierdziła się w przekonaniu, że piłkarz to naprawdę świetny facet.
Świetny rozdział ;> taki radosny i przyjemny rozdział . . Mam nadzieje, że Alexis podejmie jakąś decyzje. A między Rią a Davidem zaiskrzy. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDobrze jest im w swoim towarzystwie, a to jest najlepsze i najważniejsze :) No i ja też mam nadzieję, że Alexis podejmie decyzję, a Carles wcześniej go nie zasztyletuje ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały!
jak słodko! wreszcie Ria i David umówili się. spędzili miło czas i mam nadzieję, że to się powtórzy. poza tym pani adwokat będzie ma nową znajomą. na pewno z Carmen się zaprzyjaźni. Alexis to cholerny cham! jak on mógł tak skrzywdzić Carmen? współczuję mu rozmowy z Carlesem! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny:) Mam nadzieję, że David podejmie jakieś kroki w stronę Rii(nie wiem czy dobrze napisałam, jeżeli nie to przepraszam).
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział:)
Widać, że Ria i David są coraz bliżej. Spędzają miło czas i dobrze się rozumieją, a to dobry prognostyk na przyszłość. Poza tym czy mi się wydawało czy Ria była zazdrosna o tą młodą kelnerkę? Tak czy inaczej będę cierpliwie czekać na to co dalej będzie się działo między nimi. Alexis to jednak dupek. Byłam naprawdę pewna, że w końcu zrezygnuje ze swojej dziewczyny i przestanie grać na dwa fronty, bo przecież obiecywał to Carmen i to ją podobno kocha. Tylko, że robi coś dokładnie odwrotnego i wcale się nie dziwie, że Carles się wściekł, gdy dowiedział się o tym wszystkim. Mam tylko nadzieje, że nie zrobi niczego głupiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ria jest słodka i naprawdę klawa. Bardzo podoba mi się jej postać. No i Carmen. Też fantastyczna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miły odcinek. Widać, że Carles nieźle się wkurzył na El Guaje. Chociaż ja się jemu nie dziwię, bo był oszukiwany, a Sanchez zachował się jak kretyn. Mam wrażenie, że Puyol wymyśli coś takiego na Alexisa, że on zrozumie własne zachowanie.
OdpowiedzUsuńDavid i Ria spędzili naprawdę miło czas. Nawet miałam wrażenie, że Ria jest zazdrosna o Davida. Zauważyłam tą kelnerkę, no i może zacząć się zastanawiać nad tym wszystkim.
Bardzo bym chciała przeczytać coś o Carmen i o tym jak oprowadza naszą główną bohaterkę po Barcelonie :)
Życzę weny i czekam na nowy rozdział, czyli szczęśliwą siódemką.
Wizyta u fryzjera zawsze jest nowym startem :) Tym razem było podobnie :) Zmiana wyszła Rii na dobre. Cieszę się, że spotkanie, a może już randka hihi, się udała. Zasłużyli na szczęście.
OdpowiedzUsuń