Hej! :)
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś, ale wcześniej nie miałam czasu. Ostatnio wkręciłam sobie Isco i ciągle tylko o Nim piszę, ale nie martwcie się, Davidek zawsze będzie występował w moich opowiadaniach :)
Nowe rozdziały pojawiły się również na:
PS. A TO MAŁY LUCA VILLA <3 CÓŻ ZA PIĘKNY BOBASEK :D
~*~
Dziś czekał na Davida bardzo ciężki dzień. Trening i rozmowa z Alexisem. Oczywiście tego drugiego nie musiał robić, ale chciał pilnować Carlesa, który może przeholować, a nie chciał, by zrobił coś złego. Musi dać szansę Chilijczykowi na jakieś wyjaśnienia.
Przebrał się w strój treningowy i ruszył na murawę, gdzie większość piłkarzy już czekała na trenera. Przez pierwsze piętnaście minut trwała rozgrzewka, a później przygotowania do ligowego meczu, który rozegrają w sobotę. Villa rozmawiał z trenerem i ma wyjść w pierwszym składzie.
- Ten kretyn jeszcze normalnie trenuje - prychnął Puyol, kiedy zjawił się obok bruneta. - Mam ochotę go zabić!
- Spokojnie, Carles.
- Spokojnie?! - warknął tak głośno, że wszyscy się na niego spojrzeli.
Jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Alexa, który doskonale wiedział o co chodzi kapitanowi. Nie miał za bardzo zadowolonej miny.
- Porozmawiacie później, więc teraz ćwicz - mruknął i poklepał go po ramieniu. - Zmieńmy temat.
- Na jaki?
- Chcę zaprosić Rię na mecz.
- Dobry pomysł! - uśmiechnął się Puyol i zrobił głupkowatą minę. - Wiedziałem, że ci się spodoba.
- Nie chodzi o to, że mi się podoba, tylko chce być miły. Czy to coś złego?
- Oszukujesz siebie, Villa - odparł i uśmiechnął się głupkowato.
Nie odpowiedział nic, tylko zabrał się za trenowanie. Oczywiście cały czas pilnował kapitana, aby nie zrobił głupoty. Po godzinie trening się skończył i piłkarze skierowali się do szatni.
- Sanchez, musimy pogadać! - usłyszał głos Puyola, który właśnie podszedł do Chilijczyka.
Postanowił tam podejść i trochę uspokoić Carlesa, który zawsze przesadza. Może jednak Alexis nie zrobił nic złego?
- Jeśli chodzi o Carmen, to nie mam zamiaru ci się tłumaczyć.
- Coś ty powiedział?! - prychnął Puyol, łapiąc go za koszulkę. - Potraktowałeś moją siostrę, jak śmiecia! Nie myśl sobie, że będę to tolerował.
- To jest sprawa pomiędzy nią, a mną - odpowiedział spokojnie Sanchez.
- Nie, Alexis. Kryłem was, bo sądziłem, że ją kochasz.. - warknął David, podchodząc do niego bliżej. - Ciesz się, że jeszcze nie masz nic złamanego, bo Carles jest wściekły i wcale mu się nie dziwię. Jak mogłeś zrobić coś takiego?!
- To była nasza wspólna decyzja. Carmen powiedziała, że już dłużej nie może tak udawać, a ja nie mogłem teraz rozstać się z dziewczyną - wytłumaczył Chilijczyk. - Przykro mi, że się tak stało.
- Czyli teraz nagle się odkochałeś? - zapytał obrońca.
- Nie. Ale teraz nie mogę być z Carmen. Przepraszam, ale śpieszę się - mruknął cicho.
- Zejdź mi lepiej z oczu, kretynie - syknął Puyol.
Alexis szybko się przebrał i wyszedł ze szatni. Villa natomiast próbował uspokoić swojego przyjaciela, który był wkurzony. Doskonale go rozumiał, bo Sanchez zachował się jak prawdziwy dupek.
Ria razem z Carmen postanowiła wykorzystać ładną pogodę, by przejść się po Barcelonie. Szatynka miała na sobie luźne rzeczy, w których na co dzień nie mogła nosić. Jako pani adwokat musi być ubrana na galowo i stylowo.
- Jak dobrze, że dziś już piątek. Cieszę się, bo w soboty nie pracuje - powiedziała zadowolona blondynka, kiedy spacerowały uliczkami stolicy Katalonii.
- Ja również. Ale niestety i tak muszę przejrzeć kilka papierków..
- Współczuje ci. Nigdy nie myślałaś o zmianie zawodu?
- Nie - Ria pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się lekko. - Mój ojciec był prokuratorem, a mama adwokatem. Teraz czuje się z nimi poprzez pracę związana.
- Ale nie wydaje ci się to nudne?
- Może czasem, ale cieszę się, że mogę pomagać ludziom - odparła szatynka. - Ty za to masz bardzo ciekawą pracę.
- Bardzo to lubię. Mój brat jest moim ulubionym klientem - zachichotała, puszczając do niej oczko. - Kocham jego loczki.
- Są bardzo.. Charakterystyczne.
- Tak, to prawda - zaśmiała się cicho i spojrzała na szatynkę. - Czy ty i David? No wiesz..
- Nie, nic z tych rzeczy - odparła Ria z lekkim uśmiechem. Może w głębi serca chciała, aby David zaprosił ją na randkę, ale na razie traktowała go jak swojego klienta. - Tylko dla niego pracuje.
- Słyszałam, że zaprosił cię na obiad.
- Tak. Nie wiedziałam, że poza miastem mogą być takie świetne knajpki.
- W mieście też jest kilka. Pokażę ci je kiedyś - odparła blondynka i puściła oczko do Rii.
Szatynka czuła się dobrze w towarzystwie młodszej siostry Puyola. Nie brakowało im tematów i dodatkowo mogła poznać miasto. Czuła, że może się zaprzyjaźnić z Carmen, co bardzo ją ucieszyło. Potrzebowała tutaj zaufanej osoby.
- Moja droga, ja muszę już spadać, bo mam ważne spotkanie. Zobaczymy się niedługo, dobrze? - powiedziała Carmen i pożegnała się z panią adwokat.
- Okej - odpowiedziała cicho szatynka i wróciła do domu.
Po obiedzie Ria postanowiła zajrzeć do dokumentów, które musiała na jutro uporządkować. Aktualnie prowadziła kilka spraw i musiała wszystko przejrzeć, by nie zawieść swoich klientów. Najbardziej martwiła się o rozwód napastnika FC Barcelony, który będzie trudny. Dowiedziała się, że żona Davida chce utrudnić mu spotkanie z córeczkami. Ona, jako jego adwokat, nie mogła do tego dopuścić.
Kiedy skończyła wszystko przeglądać do jej drzwi zadzwonił dzwonek. Odłożyła wszystkie teczki oraz segregatory i ruszyła do drzwi, w których zobaczyła Ville.
- Cześć - przywitała się i wpuściła go do środka. - Chcesz herbaty?
- Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilę - odparł cicho, siadając na kanapie.
- Coś się stało? - zapytała z zatroskaną miną szatynka.
David miał poważną minę i trochę się przestraszyła. Miała nadzieje, że nic złego się nie stało.
- Nic - zaprzeczył, posyłając jej szeroki uśmiech. - Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?
- Bilet na mecz. Mam nadzieje, ze przyjdziesz - odpowiedział radośnie. - Mecz jest jutro. Wiem, że to dość późno, ale miałem problemy z dostaniem tego biletu.
- To chyba nie mogę odmówić - uśmiechnęła się do bruneta i przyjęła bilet. - Z chęcią zobaczę was w akcji.
- Super! Bardzo, ale to bardzo się cieszę.
- Ja też.
- Nic się nie zmieniło z rozprawą? - zapytał David.
- Nie. Odbędzie się w poniedziałek o godzinie 12 - odpowiedziała spokojnie i złapała go za dłoń. - Nie martw się. Będę tam z tobą - uśmiechnęła się, chcąc dodać mu otuchy.
- Gdyby to wszystko było takie łatwe.. - mruknął cicho.
Bał się tego, że Patricia będzie chciała odebrać mu wszystko. Nie martwił się o majątek, ale o córeczki, które tak bardzo kochał.
- Wiem, że nie jest łatwe, ale zaufaj mi. Ja też przez to przechodziłam.
- Wiem. I dlatego ci ufam - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. Wpatrywał się w jej oczy i usta, które tak bardzo chciał pocałować. Postanowił spróbować, więc zbliżył swoją twarz do jej i delikatnie musnął jej wargi. Zdziwił się, ponieważ Ria odwzajemniała pocałunek. - Przepraszam, nie powinienem - mruknął, kiedy się od siebie odsunęli.
- Nie, to ja przepraszam. To dość niezręczna sytuacja..
- Zgadza się. To ja sobie już pójdę. Do zobaczenia na meczu, ok?
- Tak. Do jutra - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Widok skrępowanego i zakłopotanego Villi rozbawił ją. Nie sądziła, że taki dojrzały mężczyzna będzie miał problem z pocałunkiem, który tak naprawdę nic nie zmieniał. Nadal pozostaną przyjaciółmi.
Blondynka o kręconych włosach zapukała do drzwi od mieszkania swojego przyjaciela. David był od niej o wiele, wiele starszy, ale uwielbiała z nim rozmawiać. Potrafił ją pocieszyć, dać dobrą radę oraz rozśmieszyć do łez. Czuła, że jest jej drugim bratem.
- Cześć, przystojniaczku! - zaświergotała, kiedy odtworzył jej drzwi. Szybkim krokiem weszła do środka i rozsiadła się na kanapie w salonie. - Coś taki milczący, Davidku?
- Ja? Wydaje ci się.
- Nie, nie wydaje. Nawet się nie przywitałeś, tylko pokiwałeś głową.
- Nie jestem w nastroju do rozmów - odparł cicho i usiadł obok niej. - Może lepiej będzie jak pomilczę.
- Chodzi o dziewczynki? A może o Patricię?
- Nie.
- Odnowiła ci się kontuzja?! - zapytała przerażona.
- Też nie.
- To o co chodzi? - jęknęła, spoglądając na jego twarz. David był wyraźnie smutny.. Widziała to w jego oczach. - Czyżby chodziło o Rię?
- Pocałowałem ją.
- I co?!
- I myślę, że popełniłem błąd. Ona dopiero co się rozwiodła.. Ja sam muszę jeszcze poukładać swoje życie - westchnął zrezygnowany.
Carmen nie rozumiała Villi. To, że ma przed sobą rozwód z Patricią nie oznacza, że nie ma się interesować innymi kobietami. Jego sąsiadka była piękną, mądrą i miłą kobietą, która idealnie by pasowała właśnie do niego.
- David, nie bądź głupi! Jesteście dla siebie stworzeni!
- Pleciesz głupoty, Carmen.
- Nie, wcale nie. Byłam z nią dziś na spacerze i kiedy mówiłyśmy o tobie, to uśmiech nie schodził jej z twarzy - powiedziała zadowolona blondynka. - Mów sobie co chcesz, ale ja wiem swoje.
- Sam nie wiem.. Zaprosiłem ją na jutrzejszy mecz.
- Świetnie! To może podziałać - zachichotała cicho. - Myślę, że stworzycie wspaniałą parę.
Przebrał się w strój treningowy i ruszył na murawę, gdzie większość piłkarzy już czekała na trenera. Przez pierwsze piętnaście minut trwała rozgrzewka, a później przygotowania do ligowego meczu, który rozegrają w sobotę. Villa rozmawiał z trenerem i ma wyjść w pierwszym składzie.
- Ten kretyn jeszcze normalnie trenuje - prychnął Puyol, kiedy zjawił się obok bruneta. - Mam ochotę go zabić!
- Spokojnie, Carles.
- Spokojnie?! - warknął tak głośno, że wszyscy się na niego spojrzeli.
Jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Alexa, który doskonale wiedział o co chodzi kapitanowi. Nie miał za bardzo zadowolonej miny.
- Porozmawiacie później, więc teraz ćwicz - mruknął i poklepał go po ramieniu. - Zmieńmy temat.
- Na jaki?
- Chcę zaprosić Rię na mecz.
- Dobry pomysł! - uśmiechnął się Puyol i zrobił głupkowatą minę. - Wiedziałem, że ci się spodoba.
- Nie chodzi o to, że mi się podoba, tylko chce być miły. Czy to coś złego?
- Oszukujesz siebie, Villa - odparł i uśmiechnął się głupkowato.
Nie odpowiedział nic, tylko zabrał się za trenowanie. Oczywiście cały czas pilnował kapitana, aby nie zrobił głupoty. Po godzinie trening się skończył i piłkarze skierowali się do szatni.
- Sanchez, musimy pogadać! - usłyszał głos Puyola, który właśnie podszedł do Chilijczyka.
Postanowił tam podejść i trochę uspokoić Carlesa, który zawsze przesadza. Może jednak Alexis nie zrobił nic złego?
- Jeśli chodzi o Carmen, to nie mam zamiaru ci się tłumaczyć.
- Coś ty powiedział?! - prychnął Puyol, łapiąc go za koszulkę. - Potraktowałeś moją siostrę, jak śmiecia! Nie myśl sobie, że będę to tolerował.
- To jest sprawa pomiędzy nią, a mną - odpowiedział spokojnie Sanchez.
- Nie, Alexis. Kryłem was, bo sądziłem, że ją kochasz.. - warknął David, podchodząc do niego bliżej. - Ciesz się, że jeszcze nie masz nic złamanego, bo Carles jest wściekły i wcale mu się nie dziwię. Jak mogłeś zrobić coś takiego?!
- To była nasza wspólna decyzja. Carmen powiedziała, że już dłużej nie może tak udawać, a ja nie mogłem teraz rozstać się z dziewczyną - wytłumaczył Chilijczyk. - Przykro mi, że się tak stało.
- Czyli teraz nagle się odkochałeś? - zapytał obrońca.
- Nie. Ale teraz nie mogę być z Carmen. Przepraszam, ale śpieszę się - mruknął cicho.
- Zejdź mi lepiej z oczu, kretynie - syknął Puyol.
Alexis szybko się przebrał i wyszedł ze szatni. Villa natomiast próbował uspokoić swojego przyjaciela, który był wkurzony. Doskonale go rozumiał, bo Sanchez zachował się jak prawdziwy dupek.
Ria razem z Carmen postanowiła wykorzystać ładną pogodę, by przejść się po Barcelonie. Szatynka miała na sobie luźne rzeczy, w których na co dzień nie mogła nosić. Jako pani adwokat musi być ubrana na galowo i stylowo.
- Jak dobrze, że dziś już piątek. Cieszę się, bo w soboty nie pracuje - powiedziała zadowolona blondynka, kiedy spacerowały uliczkami stolicy Katalonii.
- Ja również. Ale niestety i tak muszę przejrzeć kilka papierków..
- Współczuje ci. Nigdy nie myślałaś o zmianie zawodu?
- Nie - Ria pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się lekko. - Mój ojciec był prokuratorem, a mama adwokatem. Teraz czuje się z nimi poprzez pracę związana.
- Ale nie wydaje ci się to nudne?
- Może czasem, ale cieszę się, że mogę pomagać ludziom - odparła szatynka. - Ty za to masz bardzo ciekawą pracę.
- Bardzo to lubię. Mój brat jest moim ulubionym klientem - zachichotała, puszczając do niej oczko. - Kocham jego loczki.
- Są bardzo.. Charakterystyczne.
- Tak, to prawda - zaśmiała się cicho i spojrzała na szatynkę. - Czy ty i David? No wiesz..
- Nie, nic z tych rzeczy - odparła Ria z lekkim uśmiechem. Może w głębi serca chciała, aby David zaprosił ją na randkę, ale na razie traktowała go jak swojego klienta. - Tylko dla niego pracuje.
- Słyszałam, że zaprosił cię na obiad.
- Tak. Nie wiedziałam, że poza miastem mogą być takie świetne knajpki.
- W mieście też jest kilka. Pokażę ci je kiedyś - odparła blondynka i puściła oczko do Rii.
Szatynka czuła się dobrze w towarzystwie młodszej siostry Puyola. Nie brakowało im tematów i dodatkowo mogła poznać miasto. Czuła, że może się zaprzyjaźnić z Carmen, co bardzo ją ucieszyło. Potrzebowała tutaj zaufanej osoby.
- Moja droga, ja muszę już spadać, bo mam ważne spotkanie. Zobaczymy się niedługo, dobrze? - powiedziała Carmen i pożegnała się z panią adwokat.
- Okej - odpowiedziała cicho szatynka i wróciła do domu.
Po obiedzie Ria postanowiła zajrzeć do dokumentów, które musiała na jutro uporządkować. Aktualnie prowadziła kilka spraw i musiała wszystko przejrzeć, by nie zawieść swoich klientów. Najbardziej martwiła się o rozwód napastnika FC Barcelony, który będzie trudny. Dowiedziała się, że żona Davida chce utrudnić mu spotkanie z córeczkami. Ona, jako jego adwokat, nie mogła do tego dopuścić.
Kiedy skończyła wszystko przeglądać do jej drzwi zadzwonił dzwonek. Odłożyła wszystkie teczki oraz segregatory i ruszyła do drzwi, w których zobaczyła Ville.
- Cześć - przywitała się i wpuściła go do środka. - Chcesz herbaty?
- Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilę - odparł cicho, siadając na kanapie.
- Coś się stało? - zapytała z zatroskaną miną szatynka.
David miał poważną minę i trochę się przestraszyła. Miała nadzieje, że nic złego się nie stało.
- Nic - zaprzeczył, posyłając jej szeroki uśmiech. - Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?
- Bilet na mecz. Mam nadzieje, ze przyjdziesz - odpowiedział radośnie. - Mecz jest jutro. Wiem, że to dość późno, ale miałem problemy z dostaniem tego biletu.
- To chyba nie mogę odmówić - uśmiechnęła się do bruneta i przyjęła bilet. - Z chęcią zobaczę was w akcji.
- Super! Bardzo, ale to bardzo się cieszę.
- Ja też.
- Nic się nie zmieniło z rozprawą? - zapytał David.
- Nie. Odbędzie się w poniedziałek o godzinie 12 - odpowiedziała spokojnie i złapała go za dłoń. - Nie martw się. Będę tam z tobą - uśmiechnęła się, chcąc dodać mu otuchy.
- Gdyby to wszystko było takie łatwe.. - mruknął cicho.
Bał się tego, że Patricia będzie chciała odebrać mu wszystko. Nie martwił się o majątek, ale o córeczki, które tak bardzo kochał.
- Wiem, że nie jest łatwe, ale zaufaj mi. Ja też przez to przechodziłam.
- Wiem. I dlatego ci ufam - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. Wpatrywał się w jej oczy i usta, które tak bardzo chciał pocałować. Postanowił spróbować, więc zbliżył swoją twarz do jej i delikatnie musnął jej wargi. Zdziwił się, ponieważ Ria odwzajemniała pocałunek. - Przepraszam, nie powinienem - mruknął, kiedy się od siebie odsunęli.
- Nie, to ja przepraszam. To dość niezręczna sytuacja..
- Zgadza się. To ja sobie już pójdę. Do zobaczenia na meczu, ok?
- Tak. Do jutra - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Widok skrępowanego i zakłopotanego Villi rozbawił ją. Nie sądziła, że taki dojrzały mężczyzna będzie miał problem z pocałunkiem, który tak naprawdę nic nie zmieniał. Nadal pozostaną przyjaciółmi.
Blondynka o kręconych włosach zapukała do drzwi od mieszkania swojego przyjaciela. David był od niej o wiele, wiele starszy, ale uwielbiała z nim rozmawiać. Potrafił ją pocieszyć, dać dobrą radę oraz rozśmieszyć do łez. Czuła, że jest jej drugim bratem.
- Cześć, przystojniaczku! - zaświergotała, kiedy odtworzył jej drzwi. Szybkim krokiem weszła do środka i rozsiadła się na kanapie w salonie. - Coś taki milczący, Davidku?
- Ja? Wydaje ci się.
- Nie, nie wydaje. Nawet się nie przywitałeś, tylko pokiwałeś głową.
- Nie jestem w nastroju do rozmów - odparł cicho i usiadł obok niej. - Może lepiej będzie jak pomilczę.
- Chodzi o dziewczynki? A może o Patricię?
- Nie.
- Odnowiła ci się kontuzja?! - zapytała przerażona.
- Też nie.
- To o co chodzi? - jęknęła, spoglądając na jego twarz. David był wyraźnie smutny.. Widziała to w jego oczach. - Czyżby chodziło o Rię?
- Pocałowałem ją.
- I co?!
- I myślę, że popełniłem błąd. Ona dopiero co się rozwiodła.. Ja sam muszę jeszcze poukładać swoje życie - westchnął zrezygnowany.
Carmen nie rozumiała Villi. To, że ma przed sobą rozwód z Patricią nie oznacza, że nie ma się interesować innymi kobietami. Jego sąsiadka była piękną, mądrą i miłą kobietą, która idealnie by pasowała właśnie do niego.
- David, nie bądź głupi! Jesteście dla siebie stworzeni!
- Pleciesz głupoty, Carmen.
- Nie, wcale nie. Byłam z nią dziś na spacerze i kiedy mówiłyśmy o tobie, to uśmiech nie schodził jej z twarzy - powiedziała zadowolona blondynka. - Mów sobie co chcesz, ale ja wiem swoje.
- Sam nie wiem.. Zaprosiłem ją na jutrzejszy mecz.
- Świetnie! To może podziałać - zachichotała cicho. - Myślę, że stworzycie wspaniałą parę.
Świetny rozdział ;> oj David dobrze zrobiłeś, że ją pocałować. . ;> teraz będzie dobrze :D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńi Carmen na stuprocentową rację - David i Ria stworzą cudowną parę! Już by mogli być razem xd why not?
OdpowiedzUsuńNo i Alexis ? Co on odstawia?!
Czekam na więcej!
Bardzo fajny rozdział. Chciałabym zobaczyć speszonego Villę. To musi być przesłodki widok. Ria i David na pewno będą razem. To tylko kwestia czasu. Bilet na mecz to super prezent! Jeśli chodzi o Alxisa to powinien dostać w mordę od Carlesa. Należy mu się za to! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!.
OdpowiedzUsuńSpeszony David to zapewne bardzo uroczy widok. Rię i Davida coraz bardziej do siebie ciągnie i to widać.
Mam nadzieje, że wszystko się ułoży i David będzie mógł widywać córeczki.
Jestem okropnie ciekawa co będzie działo się na meczu i po jego zakończeniu!.
Czekam na nowy!.
Ja się całkowicie zgadzam z Carmen, David i Ria naprawdę do siebie pasują. Oboje coraz lepiej się dogadują i z każdym dniem zbliżają się do siebie. Pierwsze lody już przełamane a widok speszonego Davida na pewno musiał być rozczulający i przesłodki widok. Jedyne co mnie martwi to sytuacja Carmen i Alexisa. Nie spodziewałam się, że okaże się takim dupkiem. Najpierw obiecuje i kręci się w okół niej a teraz nagle nie może rozstać się z dziewczyną. Chwilami mam wrażenie, że tylko ją wykorzystał i zostawił kiedy mu się znudziło. Wcale się nie dziwie, że Carles jest wściekły. Dobrze, że przynajmniej jest David i powstrzymuje go przed zrobieniem jakiegoś głupstwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jakoś nie wiem, wzięłabym stronę Alexisa. Być może to dlatego, iż z góry zakładam, że większość facetów ma coś nie tak z głową i należy się z tym pogodzić. I dopiero wtedy starać się go naprostować. Choć przyznam, że pięknie to on się bynajmniej nie zachował.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Davida i Rię, to przyznam tutaj rację Carmen. Całkowitą, :3
Na początku powiem, że ta animacja z małym Lucą jest przecudowna. Jak ją widziałam pierwszy raz to normalnie nie mogłam od tego oderwać oczu :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że w końcu wróciłaś z nowym odcinkiem. Rozdział wyszedł naprawdę fajny :D
Alexis zachował się jak kretyn. Nie rozumiem powodu jego rozstania z Carmen. Coś czuję, że to chodziło o coś więcej, niż tylko, że siostrze Puyola nie pasował taki układ.
Jejciu... Dave, mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że odważy się zaprosić Rię na mecz. No i ten pocałunek to już w ogóle mnie totalnie zaskoczył :D
Końcówka mnie powaliła na łopatki. Carmen jest po prostu cudna i te jej teksty to mnie osobiście powalają, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I popieram Carmen, że David i Ria idealnie do siebie pasują.
Czekam na nowy.
Cóż za cudny rozdział! Nie cierpię Alexisa, dla mnie to dupek i buc! Ale na szczęście między Davidem i Rią się wszystko układa. Pierwszy pocałunek zwiastuje wiele ciekawych i romantycznych doznań w przyszłości :) Mam nadzieję, że będą razem. :)
OdpowiedzUsuńMoże skoro sami nie mogą dojść do tego, że coś do siebie czują, to siostra Carlesa im w tym pomorze? ;) Mam nadzieję, że w końcu tak się stanie i będą razem :)
OdpowiedzUsuńhej świetny rozdział kiedy pojawi się następny ?
OdpowiedzUsuńw piątek :) może wcześniej
UsuńOdważnie, odważnie!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z zapartym tchem :*