Cześć :)
Miałam bardzo ciężki tydzień.. Próbna matura wcale nie okazała się łatwa i niestety muszę zabrać się do nauki :) I to od dzisiaj!
Jednak postaram się dodawać rozdziały w miarę systematycznie :)
Miłego czytania!
~*~
Brunet wszedł do szatni bardzo zmęczony, ale szczęśliwy. Po poważnej kontuzji jakiej doznał każdy trening dawał mu radość. Czuł się o wiele lepiej, niż kilka miesięcy temu. Cieszył się, że może być wśród swoich przyjaciół, że robi to, co kocha. Piłka nożna od zawsze dawała mu szczęście, ale nie mógł się do niej przytulić, nie mógł jej pocałować, ani z nią porozmawiać. Potrzebował kobiety, która by go wspierała na dobre i na złe.
- Padam, naprawdę - powiedział Puyol, który wracał do formy po kontuzji. - To chyba już ten wiek, co Guaje?
- Trzydziestka na karku to nie przelewki - zarechotał David i skierował się pod prysznic.
Po kilku minutach wrócił do szatni, przebrał się i już miał wychodzić, kiedy zatrzymał go jeden z kolegów.
- Ej, David! - krzyknął Alexis, który chciał z nim porozmawiać. - Mam do ciebie sprawę..
- Tak, możecie - odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Wiedział o co chodziło młodemu Chilijczykowi. Od kilku miesięcy miał romans z młodszą siostrą Puyola, Carmen i chciał, aby Villa go krył.
- Dzięki. Gdyby nie ty, to Carles by się na pewno wszystkiego domyślił.
- On nie jest głupi, Alex. Zróbcie coś z tym, bo jeśli się dowie.. - powiedział brunet, ale Alexis po chwili mu przerwał.
- Nie chce tego wiedzieć. Na razie nie możemy się ujawnić, bo Isabel mnie zabije!
- Trzeba było nie brać na siebie dwóch bab - rzucił Villa i po chwili wyszedł z szatni.
Nienawidził okłamywać swojego przyjaciela, ale chodziło też tutaj o dobro drużyny. Jeśli Puyi dowie się, że Sanchez ma romans z jego ukochaną siostrzyczką, to nastąpi rozłam w szatni a tego nikt nie chce.
Wsiadł do swojego czarnego Audi i przez chwilę wpatrywał się w przechodzących obok ludzi. Szczęśliwi rodzice ze swoimi pociechami rzucali mu się najbardziej w oczy. Może jest to już pora na niego? Miał rodzinę, ale ostatnio wszystko zniknęło, jak bańka mydlana. Żona zabrała córki i mógł się z nimi widywać co kilka tygodni. Teraz chciał prawdziwej, kochającej się rodziny.
Ria wyszła z sali rozpraw zadowolona, bo ostatnia rozprawa, którą miała prowadzić w Paryżu, została zakończona sukcesem. Mężczyzna, którego reprezentowała był z tego powodu bardzo szczęśliwy i nie mógł przestać dziękować za to swojej pani adwokat.
- Nie wiem, jak mam dziękować. Naprawdę - powiedział, uśmiechając się do niej szeroko. - Może da się pani zaprosić na kawę?
- Bardzo chętnie, ale niestety czas mnie goni - wskazała dłonią na zegarek i uśmiechnęła się przepraszająco. - Życzę powodzenia w dalszym życiu.
- Wzajemnie. I jeszcze raz dziękuję - odpowiedział mężczyzna i odszedł w stronę wyjścia z sądu.
Szatynka zamówiła taksówkę i szybko udała się do swojego mieszkania, gdzie za kilka minut miała spotkanie z kobietą, która chciała je odkupić. Kiedy dotarła pod drzwi mieszkania zastała już tam chudą blondynkę z czerwonymi ustami i szerokim uśmiechem.
- Dzień Dobry. Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale korki.. - powiedziała szybko i wyciągnęła klucze z torebki. - Ria Blanco - wyciągnęła do niej dłoń i uśmiechnęła się lekko.
- Josephina Coco - dziewczyna odwzajemniła uśmiech i weszła do mieszkania. - Ładnie tu.
- Dziękuję. Wyprowadzam się na stałe do Hiszpanii, więc to mieszkanie zostawiam puste.
- Teraz jestem jeszcze bardziej zainteresowana, niż tydzień temu - Josephina uśmiechnęła się i usiadła w salonie panny Blanco. - Cena taka sama?
- Bez zmian - odpowiedziała i wstawiła wodę na gazówkę. - Herbaty?
- Tak, poproszę. Przepraszam za pytanie, ale dlaczego opuszczasz Paryż? Przecież to piękne miasto. Miasto miłości.
- Właśnie ta miłość nie za bardzo mi wyszła - mruknęła szatynka, wyciągając kubki z szafki.
Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że wygadanie się blondynce może w jej życiu wiele zmienić. Od dawna już z nikim nie rozmawiała o swoim życiu i o tym, co musiała przejść. Teraz nadarza się taka okazja, więc dlaczego nie spróbować?
- Rozumiem, że to nie jest najlepszy temat.
- Nie o to chodzi.. Po prostu ciężko jest mi o tym mówić - uśmiechnęła się lekko i położyła dwa kubki na stolik. - Facet, którego kochałam najbardziej na świecie okazał się zwykłym tyranem.
W jej brązowych oczach pojawiły się łzy, które ostatnio dość często jej towarzyszyły. Rozmawianie o Charlesie i jej małżeństwie zawsze powodowało ból.
- To teraz rozumiem twoją decyzję.. Miłość bardziej boli, niż uszczęśliwia - powiedziała Josephina.
- Zgadzam się.
Ich spotkanie trwało do późnego wieczoru ponieważ dziewczyny znalazły wiele wspólnych tematów. Okazało się, że Josephine jest córką jednego z adwokatów, którego Ria bardzo sobie ceni. Obiecały sobie, że będą utrzymywać ze sobą kontakt, po wyjeździe Rii do Paryża.
Brązowooki mężczyzna właśnie położył się na kanapie z paczką ulubionych ciastek oraz sokiem pomarańczowym i przeglądał, co ciekawego ma do zaoferowania telewizja. Zaciekawił go program przyrodniczy, więc przestał bawić się pilotem i zabrał się za pałaszowanie smakołyków.
Jego myśli znów zaczęły krążyć wokół Patricii, która nie dość, że go zraniła, to jeszcze zabrała mu dzieci. Rozumiał, że była ich matką, ale on też miał prawo mieć je przy sobie. Jednak zawód piłkarza niczego mu nie ułatwiał, a tym bardziej tego, aby być prawdziwym ojcem dla swoich córeczek.
- Cześć, Guaje! - usłyszał dobrze znany mu głos, ale dopiero po chwili rozpoznał jego właściciela.
- Powinienem się zamykać - mruknął David i wstał z kanapy, strzepując z ubrania okruszki ciastek. - Już po numerku?
- Jakiś ty zabawny, Villa - odpowiedział mu Alexis i rozsiadł się na fotelu. - Mnie z Carmen łączą uczucia.
- I pewnie bardzo prawdziwe..
- Wiesz co? Zrobiłeś się zgorzkniały po tej całej szopce z żoną.
- A jak ty byś się zachowywał po czymś takim? Alex, nie przeginaj - warknął brunet i usiadł na kanapie.
Powoli zaczynał mieć dość wszystkiego. Temat żony, dzieci, kontuzji i samotności ciągle się powtarzały, a on nie potrafił nic z tym zrobić. Był bezradny i zagubiony. Każdego dnia obiecywał sobie, że powróci do normalnego życia, że przestanie rozpamiętywać, jednak za każdym razem nie wychodziło.
- David.. Ogarnij się. Potrzebujemy cię w dobrej formie.
- Akurat na boisku jestem szczęśliwy - uśmiechnął się lekko i spojrzał na przyjaciela. - Wszystko będzie ok.
- Mam dość takiego gadania. Ty musisz o niej zapomnieć!
- Wyjdź - powiedział stanowczo David i wstał z kanapy. - Co się tak gapisz? Powiedziałem, że masz się wynosić!
- O co ci chodzi? Porozmawiajmy na spokojnie, Guaje.
- Nie dziś. Wyjdź i lepiej mi się nie pokazuj na oczy, bo zadzwonię do Puyola i mu wszystko wyśpiewam!
- Dobra, już idę - odpowiedział Chilijczyk i po chwili zniknął z mieszkania Villi.
Brunet sam siebie nie poznawał, ale z każdym miesiącem, tygodniem, dniem, minutą i sekundą czuł, że wszystko spieprzył. Że z jego winy to wszystko się stało.
David po godzinie samotności w mieszkaniu postanowił gdzieś wyjść i chociaż na chwilę przestać myśleć o tym wszystkim. Wybrał numer Alexisa i przyłożył sobie telefon do ucha.
- Przeprosiny przyjęte - po kilku sygnałach usłyszał jego głos.
- To dobrze - brunet uśmiechnął się lekko i wszedł po schodach na górę. - Co robisz?
- Jestem w klubie z Carmen i jej koleżankami.
- Mogę się dołączyć? - zapytał, wchodząc do swojej sypialni. - Nudzi mi się w domu.
- Jasne, wpadnij! Jesteśmy tam, gdzie zawsze - powiedział Alex i po chwili się rozłączył.
Villa odłożył telefon na szafkę i pognał w stronę szafy, by wybrać coś odpowiedniego do ubrania. Po kilku minutach zdecydował się na granatową koszulę w kratkę, jasne jeansy oraz białe trampki. Zabrał telefon, portfel i wyszedł z domu.
Dotarł do klubu kilka minut po dwudziestej. Szybkim krokiem skierował się do loży, którą zawsze rezerwował Alexis, by nikt nie mógł go zobaczyć z siostrą Puyola. Nie chciał niepotrzebnych spięć w szatni oraz na boisku.
- Cześć, David - usłyszał głos blondynki, która właśnie sączyła drinka. - Alexis jest na parkiecie.
- A ty nie z nim? - zapytał, szukając sobie wolnego miejsca wśród koleżanek Carmen.
Nie chciał zwracać na siebie uwagi, więc usiadł na samym brzegu. Jej koleżanki zaczęły się do niego kleić, ale on nie miał ochoty na żaden flirt albo nic nie znaczący seks.
- Nie.. Isabel tu jest.
-Wasz trójkąt robi się coraz bardziej niebezpieczny - westchnął i zamówił sobie sok u jednej z roznegliżowanych kelnerek. - Moglibyście przestać się bawić w te gierki.
- A Carles?
- On chce tylko twojego szczęścia. Jeśli mu powiesz, że kochasz Alexisa i jedyne, czego chcesz, to bycie z nim, to na pewno nic nie powie.
- On nie chce, bym umawiała się z jego kumplami z klubu. Nie lubi tego - jęknęła blondynka i usiadła obok Villi. - Na dodatek mój ukochany jest zajęty.
- To zacznij na niego naciskać, Carmen. Jeśli cię kocha, to ją zostawi i będziecie razem - uśmiechnął się blado i odłożył szklankę na mały stolik. - Idę potańczyć.
Wstał i skierował się na parkiet, by w rytm klubowych piosenek porwać kogoś do tańca. Nie chciał nikogo podrywać, ale tylko potańczyć.
Swietny rozdzial ;> niech ona juz przyjedzie do Barcelony bo David nam gorzknieje. Alexis blagam cie. Naprawde musisz? Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wyjaśnianie tych kłamstw 'sprzeczkami w szatni' jest lekko żałosne.. Nie sądzę, żeby to było aż tak rozprzestrzenione. Jeśli Puyol faktycznie nie chciałby przyjąć tego związku do wiadomości, to byłaby to ich osobista sprawa. Nikt nie chciałby się do tego mieszać, albo przynajmniej nikt nie powinien, bo, za przeproszeniem, guzik obchodzi wszystkich życie osobiste kolegów z szatni. No nie wiem, zobaczymy jak to będzie. Czekam na kolejny, może coś się wyjaśni. ; )
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, wciągający. :)
OdpowiedzUsuńRia od razu przypadła mi do gustu, czego nie mogę jednak powiedzieć o Sanchezie.
Czekam na następny! :)
Pozdrawiam!
Jeżeli ciebie zainteresuje to zapraszam na: http://so--cold.blogspot.com/
oj Alex , Alex nie ma to jak umawiać się z siostrą swojego kolegi z druzyny i przy okazji robić to po kryjomu :D Oni bawią się w Romea i Julkę, czy co?:D
OdpowiedzUsuńAle rozumiem, Alex boi się Carlesa:D
Przepraszam za taki komentarz, ale dzisiaj moja kochana uczelnia dała mi popalić:D
ciekawy rozdział. widać, że David nie ma wesołego życia. zostawiła go żona zabierając córeczki, a do tego kryje Alexisa przed swoim najlepszym przyjacielem, z którym powinien być szczery. natomiast Ria, pomimo przykrych doświadczeń z tyranem-mężem, spełnia się zawodowo. już nie mogę się doczekać ich spotkania w cudownej Hiszpanii. pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię tych bohaterów. Chyba będą do siebie pasować. Jedno i drugie ma bogatą, nieciekawą przeszłość. Przyjazd Rii do Hiszpanii może zwiastować wiele ciekawych przygód. Nie mogę się tego doczekać.
OdpowiedzUsuńDavid nie ma łatwego życia. Jego żona odeszła, zabierając jego córeczki i nawet jeśli między nimi się nie układało albo ona znalazła sobie innego to wydaje mi się, że on wciąż coś do niej czuje. Nie potrafi o niej zapomnieć, może nawet nie chce i chyba nie powinno to nikogo dziwić. Tylko on nie może ciągle żyć wspomnieniem tego co było, bo to już nie wróci. Jego życie zaczyna się w pewnym sensie od nowa i teraz on musi wziąć się w garść żeby odpowiednio je ułożyć. Ria można powiedzieć, że ucieka. Ucieka przed tym co było i co sprawiło jej najwięcej bólu, choć miało być zupełnie inaczej. Choć można to uznać za akt odwagi, próbę oderwania się od przeszłości i tych traumatycznych przeżyć. nie dziwie się, że nie chciała już mieszkać w Paryżu po tym wszystkim co ją spotkało. Coś mi się wydaje, że ta dwójka będzie do siebie pasować. Ciekawa jestem jak potoczy się sprawa z miłosnym trójkątem.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu prologu i pierwszego odcinka wciągnęło mnie na całego, dlatego oczywiście informuj mnie na gg.
Pozdrawiam ;)
Zapraszam na nowość do mnie: Rozdział 10. Siedem dni i wpadniesz po uszy! czeka na www.pepita-cruz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńLiczę na opinię :)
Wow, wow.
OdpowiedzUsuńAlexis musi zdecydować, z którą dziewczyną chce być. A David jest dobrym przyjacielem i utrzymuje jego tajemnicę.
Czekam na więcej !
Jestem dumna z Rii, że zdecydowała się na ten rozwód. Przecież życie pod jednym dachem z tyranem to jest nie życie, a koszmar.
OdpowiedzUsuńMoże w nowym miejscu ochłonie z tych wszystkich negatywnych emocji, które ma w głębi serca. Nabierze dystansu i zacznie żyć codziennością.
Szkoda mi Davida. Jednocześnie zastanawia mnie, dlaczego Patricia w taki sposób się zachowała. Przecież musiał być ku temu jakiś powód, a nie obudziła się pewnego dnia z postanowieniem "Zostawiam męża".
Zagmatwałaś wszystko. Alexis, który ma podwójne życie. Główni bohaterowie są nieszczęśliwy.
Przyznam, że nieźle zaczęłaś tą historię.
Czekam na nowy.
Zainteresowała mnie ta historia. Ciekawa jestem,jak ją rozwiniesz. Czekam z niecierpliwością na drugi rozdział ;) Informuj mnie, proszę, na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń