Cześć :)
Przepraszam, że rozdział tak później, ale miałam wystawiane oceny i musiałam to wszystko ogarnąć. Od razu zaznaczam, że nowy rozdział może pojawić się dopiero po maturach. Jednak postaram się naskrobać coś szybciej, bo mam plan :)
W czerwcu (wiem, że mamy jeszcze duuużo czasu) chcę zacząć pisać opowiadanie o Dyskoboli - klubu, od którego u mnie wszystko się zaczęło. Będzie bez piłkarzy, ale mam nadzieje, że również Was zaciekawi :)
Bohaterowie -> TUTAJ
Nowe rozdziały również na:
Zapraszam :)
***
David został obudzony przez swojego klubowego kolegę bardzo wcześnie. Dziś miała odbyć się jego impreza urodzinowa, którą przygotowała Carmen razem ze swoim bratem.
- Co cię do mnie sprowadza, Alex? - zapytał, podając mu szklankę soku i siadając na kanapie.
- Chciałem pogadać. Ostatnio nie rozmawiamy tak często, jak wcześniej..
- Chyba wiesz dlaczego, co?
- Tak - skinął głową i upił trochę soku. - Nie musisz mi wierzyć, ale kocham Carmen.
- To dlaczego jesteś z inną kobietą?
- Bo tak - odparł spokojnie.
- To nie jest wyjaśnienie. I wiesz co? Nie rozumiem po co tu przyszedłeś - David wstał i powędrował do kuchni, by odnieść swoją szklankę do zlewu. - Doskonale wiesz, że jestem przyjacielem Carmen i martwię się o nią.
- Wiem, że ją zraniłem. Jednak ja naprawdę ją kocham - powiedział i również skierował się do kuchni. - Mógłbyś ją nakłonić do spotkania ze mną?
- Nie proś mnie o coś takiego, Alexis.
- Ale ona ze mną nie chce rozmawiać!
Villa miał mętlik w głowie. Nie wiedział dokładnie co jest między tą dwójką, ale czuł, że nie powinien się mieszać. Jednak jeśli Alexis zrozumiał swoje postępowanie i chciał porozmawiać z blondynką, to mógłby mu trochę pomóc.
- Dobra, niech będzie. Spróbuje, ale niczego nie obiecuje - powiedział i posłał mu lekki uśmiech. - Jeśli ją zranisz, to osobiście skopie ci mordę - dodał cholernie poważnie.
- Wiem. I dziękuje ci - odparł Chilijczyk i posłał mu lekki uśmiech. - To ja już spadam. Wszystkiego najlepszego i udanej imprezy.
- Dzięki. Również jesteś zaproszony - powiedział David.
- Wiem, ale raczej nie będę obecny.
- Bądź. Może wtedy Carmen z tobą porozmawia?
- W sumie to masz rację. To do wieczora - pożegnał się i wyszedł z mieszkania Villi.
Szatynka stanęła przed lustrem i spojrzała w swoje odbicie.. Wyglądała przepięknie w nowo zakupionej sukience oraz sandałkach na szpilce. Jej włosy opadały na nagie ramiona, a makijaż dodawał kobiecości. Czuła się dobrze w tych ubraniach chociaż na co dzień tak się nie ubierała.
Wzięła do ręki niebieską torebeczkę oraz paczuszkę z prezentem dla Davida i skierowała się na parking, gdzie czekała już na nią Carmen, która wyglądała olśniewająco.
- Cześć - przywitała się całusem w policzek i rozsiadła wygodnie w samochodzie. - Ślicznie wyglądasz.
- Ty również! Normalnie David cię nie pozna - odpowiedziała ze śmiechem i ruszyła spod apartamentowca. - Co mu kupiłaś? - zapytała po chwili.
Ria przyzwyczaiła się do tego, że młodsza latorośl państwa Puyol jest ciekawska i zawsze mówi to, co myśli. To pytanie wcale jej nie zdziwiło.
- Zegarek. Myślisz, że się ucieszy?
- Pewnie! David uwielbia zegarki.
- To się cieszę - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Już jesteśmy? - zapytała, kiedy Carmen zatrzymała samochód.
- Tak. Wybraliśmy klub niedaleko, aby David trafił, jak się upije - odpowiedziała ze śmiechem i wysiadła z samochodu.
- Racja - przytaknęła jej szatynka i również opuściła czerwone auto.
Klub był niewielki, ale panowała w nim niesamowita atmosfera. Wszędzie wisiały zdjęcia Davida, które przedstawiały jego karierę sportową oraz życie prywatne. Zwłaszcza córeczki, które, jak sam mówi, są jego promyczkami.
Ria usiadła obok solenizanta i wzięła do ręki kolorowego drinka, których nie brakowało. Na jej twarzy odbijały się kolorowe światełka, które były jedynym oświetleniem zatłoczonej sali.
- Wszystkiego Najlepszego, David - wyszeptała mu do ucha i podała małą paczuszkę.
- Nie musiałaś mi nic kupować, Ria - westchnął i pocałował ją w policzek. - Ale dziękuję.
- A teraz poproszę solenizanta o taniec - powiedziała z szerokim uśmiechem i odłożyła szklankę z drinkiem.
- Pani nie odmówię - uśmiechnął się i wstał, podając jej dłoń.
David razem z Rią nie zszedł z parkietu ani na chwilę. Świetnie się ze sobą bawili i nie ukrywali tego.. Razem tańczyli, żartowali, skradali sobie czułe pocałunki oraz uśmiechali się do siebie. Na pierwszy rzut oka było widać, że ta dwójka nie jest sobie obojętna.
Koło godziny czwartej nad ranem podeszła do nich Carmen w towarzystwie swojego brata, który był lekko podchmielony.
- David, musimy już spadać - krzyknęła i uśmiechnęła się szeroko. - Jest już późno.
- Tak, wiem, wiem - mruknął piłkarz i złapał Rię za rękę. - My też zaraz wracamy.
- Okej. Do zobaczenia - odparła Carmen i razem z bratem opuściła lokal.
Kilkanaście minut później David w towarzystwie szatynki wracał taksówką do domu. Cały czas spoglądali w swoje tęczówki, jakby nic innego się nie liczyło.
Ria nie poznawała siebie.. Zawsze była poważna i ułożona, stroniła od imprez. Ale dziś w towarzystwie piłkarza poczuła się jak nastolatka, która ma ochotę dobrze się zabawić z wspaniałym facetem u boku. Dodatkowo David miał dziś urodziny, więc mieli co świętować.
- Już jesteśmy - mruknął cicho i wyszli z taksówki.
Piłkarz chwycił szatynkę za rękę i skierowali się do wejścia, które prowadziło do ich apartamentów. Oboje nie chcieli się rozstawać, co skutkowało tym, że co chwilę przystawali i obdarowywali się namiętnymi pocałunkami.
Kiedy znaleźli się na swoim piętrze David wziął szatynkę na ręce i skierował się do swojego mieszkania. Nie był pijany i doskonale wiedział, co robi. Chciał spędzić dzisiejsza noc z Rią, która, według niego, również tego chciała.
Położył ją delikatnie na swoim łóżku i szybko pozbył się swojej koszuli, która dziś już mu nie była potrzebna. Po chwili całował już szyję szatynki, która uśmiechała się do niego czarująco. Ria dotykała jego klatkę piersiową oraz ramiona, które były bardzo umięśnione. Już od dawna pragnęła jego ciała oraz pocałunków.
Ta noc na pewno zapadnie w ich pamięci. To była wyjątkowa noc, która zapoczątkuje w ich życiu coś nowego, lepszego.
- Co cię do mnie sprowadza, Alex? - zapytał, podając mu szklankę soku i siadając na kanapie.
- Chciałem pogadać. Ostatnio nie rozmawiamy tak często, jak wcześniej..
- Chyba wiesz dlaczego, co?
- Tak - skinął głową i upił trochę soku. - Nie musisz mi wierzyć, ale kocham Carmen.
- To dlaczego jesteś z inną kobietą?
- Bo tak - odparł spokojnie.
- To nie jest wyjaśnienie. I wiesz co? Nie rozumiem po co tu przyszedłeś - David wstał i powędrował do kuchni, by odnieść swoją szklankę do zlewu. - Doskonale wiesz, że jestem przyjacielem Carmen i martwię się o nią.
- Wiem, że ją zraniłem. Jednak ja naprawdę ją kocham - powiedział i również skierował się do kuchni. - Mógłbyś ją nakłonić do spotkania ze mną?
- Nie proś mnie o coś takiego, Alexis.
- Ale ona ze mną nie chce rozmawiać!
Villa miał mętlik w głowie. Nie wiedział dokładnie co jest między tą dwójką, ale czuł, że nie powinien się mieszać. Jednak jeśli Alexis zrozumiał swoje postępowanie i chciał porozmawiać z blondynką, to mógłby mu trochę pomóc.
- Dobra, niech będzie. Spróbuje, ale niczego nie obiecuje - powiedział i posłał mu lekki uśmiech. - Jeśli ją zranisz, to osobiście skopie ci mordę - dodał cholernie poważnie.
- Wiem. I dziękuje ci - odparł Chilijczyk i posłał mu lekki uśmiech. - To ja już spadam. Wszystkiego najlepszego i udanej imprezy.
- Dzięki. Również jesteś zaproszony - powiedział David.
- Wiem, ale raczej nie będę obecny.
- Bądź. Może wtedy Carmen z tobą porozmawia?
- W sumie to masz rację. To do wieczora - pożegnał się i wyszedł z mieszkania Villi.
Szatynka stanęła przed lustrem i spojrzała w swoje odbicie.. Wyglądała przepięknie w nowo zakupionej sukience oraz sandałkach na szpilce. Jej włosy opadały na nagie ramiona, a makijaż dodawał kobiecości. Czuła się dobrze w tych ubraniach chociaż na co dzień tak się nie ubierała.
Wzięła do ręki niebieską torebeczkę oraz paczuszkę z prezentem dla Davida i skierowała się na parking, gdzie czekała już na nią Carmen, która wyglądała olśniewająco.
- Cześć - przywitała się całusem w policzek i rozsiadła wygodnie w samochodzie. - Ślicznie wyglądasz.
- Ty również! Normalnie David cię nie pozna - odpowiedziała ze śmiechem i ruszyła spod apartamentowca. - Co mu kupiłaś? - zapytała po chwili.
Ria przyzwyczaiła się do tego, że młodsza latorośl państwa Puyol jest ciekawska i zawsze mówi to, co myśli. To pytanie wcale jej nie zdziwiło.
- Zegarek. Myślisz, że się ucieszy?
- Pewnie! David uwielbia zegarki.
- To się cieszę - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Już jesteśmy? - zapytała, kiedy Carmen zatrzymała samochód.
- Tak. Wybraliśmy klub niedaleko, aby David trafił, jak się upije - odpowiedziała ze śmiechem i wysiadła z samochodu.
- Racja - przytaknęła jej szatynka i również opuściła czerwone auto.
Klub był niewielki, ale panowała w nim niesamowita atmosfera. Wszędzie wisiały zdjęcia Davida, które przedstawiały jego karierę sportową oraz życie prywatne. Zwłaszcza córeczki, które, jak sam mówi, są jego promyczkami.
Ria usiadła obok solenizanta i wzięła do ręki kolorowego drinka, których nie brakowało. Na jej twarzy odbijały się kolorowe światełka, które były jedynym oświetleniem zatłoczonej sali.
- Wszystkiego Najlepszego, David - wyszeptała mu do ucha i podała małą paczuszkę.
- Nie musiałaś mi nic kupować, Ria - westchnął i pocałował ją w policzek. - Ale dziękuję.
- A teraz poproszę solenizanta o taniec - powiedziała z szerokim uśmiechem i odłożyła szklankę z drinkiem.
- Pani nie odmówię - uśmiechnął się i wstał, podając jej dłoń.
David razem z Rią nie zszedł z parkietu ani na chwilę. Świetnie się ze sobą bawili i nie ukrywali tego.. Razem tańczyli, żartowali, skradali sobie czułe pocałunki oraz uśmiechali się do siebie. Na pierwszy rzut oka było widać, że ta dwójka nie jest sobie obojętna.
Koło godziny czwartej nad ranem podeszła do nich Carmen w towarzystwie swojego brata, który był lekko podchmielony.
- David, musimy już spadać - krzyknęła i uśmiechnęła się szeroko. - Jest już późno.
- Tak, wiem, wiem - mruknął piłkarz i złapał Rię za rękę. - My też zaraz wracamy.
- Okej. Do zobaczenia - odparła Carmen i razem z bratem opuściła lokal.
Kilkanaście minut później David w towarzystwie szatynki wracał taksówką do domu. Cały czas spoglądali w swoje tęczówki, jakby nic innego się nie liczyło.
Ria nie poznawała siebie.. Zawsze była poważna i ułożona, stroniła od imprez. Ale dziś w towarzystwie piłkarza poczuła się jak nastolatka, która ma ochotę dobrze się zabawić z wspaniałym facetem u boku. Dodatkowo David miał dziś urodziny, więc mieli co świętować.
- Już jesteśmy - mruknął cicho i wyszli z taksówki.
Piłkarz chwycił szatynkę za rękę i skierowali się do wejścia, które prowadziło do ich apartamentów. Oboje nie chcieli się rozstawać, co skutkowało tym, że co chwilę przystawali i obdarowywali się namiętnymi pocałunkami.
Kiedy znaleźli się na swoim piętrze David wziął szatynkę na ręce i skierował się do swojego mieszkania. Nie był pijany i doskonale wiedział, co robi. Chciał spędzić dzisiejsza noc z Rią, która, według niego, również tego chciała.
Położył ją delikatnie na swoim łóżku i szybko pozbył się swojej koszuli, która dziś już mu nie była potrzebna. Po chwili całował już szyję szatynki, która uśmiechała się do niego czarująco. Ria dotykała jego klatkę piersiową oraz ramiona, które były bardzo umięśnione. Już od dawna pragnęła jego ciała oraz pocałunków.
Ta noc na pewno zapadnie w ich pamięci. To była wyjątkowa noc, która zapoczątkuje w ich życiu coś nowego, lepszego.
świetny rozdział :> no impreza urodzinowa musiała być udana :D i takie zakończenie <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i romantyczny rozdział. Impreza była, jak najbardziej udana. Zwłaszcza dla solenizanta, który na nowo się zakochał w pani adwokat! Może to być świetny początek pięknego i cudownego związku. Tylko jeden element lekko zmartwił mnie. Alex nie powinien mieszać w głowie Carmen. Tym bardziej, że raz już ją zranił. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny odcinek. Sama z chęcią bym poszła na urodziny Davida :D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie to pojawienie się Alexisa. Z jednej strony chcę, a raczej próbuję zrozumieć jego postępowanie. Może rzeczywiście coś czuje do Carmen. Jednak z drugiej mam wrażenie, że on Carmen jedynie zrani i nie wyjdzie z tego nic dobrego. Przecież jeśli rzeczywiście, by coś czuł do siostry Puyola to po pierwsze wcześniej by TO powiedział, a przede wszystkim skierowałby te słowa do Carmen, a po drugie zerwałby z tą kobietą, z którą jest. Sprawa jest niezwykle dziwna.
Podobały mi się urodziny Davida. Widać, że między Davidem, a Rią jest chemia. Widać, że tą dwójkę ciągnie do siebie. Na pewno zrozumieją się lepiej, bo oboje są po przejściach. No i zakończyłaś rozdział w naprawdę fenomenalny sposób - jestem po prostu zachwycona. Zaskoczyłaś mnie takim obrotem sprawy :D
Ciekawa jestem czy Ria nie będzie żałować tej spędzonej nocy z Davidem. Będę cierpliwie czekać na dalszy rozwój sytuacji. A tobie kochana, życzę powodzenia na maturze. Nie stresuj się, bo na pewno sobie poradzisz :)
Czekam na nowy.
Co ten Sanchez jeszcze kombinuje, co?
OdpowiedzUsuńRozdział słodki, bo Ria z Davidem są słodcy ^^
Zakończenie imprezy, dla obojga pozytywne, a w szczególności dla jubilata ;)
Czekam na next!
uhuhuhuhuh, ciekawie się zapowiada. :D mam nadzieję,że Davidowi i Rii się ułoży a szczególnie po tej nocy.
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie na bloga,którego zaczęłam pisać:
http://mes-que-amistad.blogspot.com/
Miłość kwitnie. I bardzo dobrze, bo po burzliwej przeszłości zasługują na szczęście.
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie tylko Alexis... Nigdy go nie lubiłam.
Alexis już chyba sam nie wie czego chcę. Nie podoba mi się to, co ten chłopak wyprawia. Skoro nie może zerwać ze swoją dziewczyną to niech chociaż zostawi Carmen w spokoju, pozwoli aby ułożyła sobie życie bez niego. Zamiast tego on oczywiście woli znowu szukać z nią kontaktu i mieszać jej w głowie.
OdpowiedzUsuńRia i David są naprawdę słodką parką. Czuć, że ciągnie ich do siebie i chyba prędzej czy później musiało do tego dojść. Ciekawa jestem jak to dalej będzie się między nimi rozwijać.
Pozdrawiam ;)
Czytałam już jakiś czas temu, ale chyba mi się zapomniało skomentować. Zobaczymy co na to wszystko powiedzą rano cwaniaczki ;>
OdpowiedzUsuńStrasznie króóóóóóóóótko noooo!
Zapraszam na rozdział 4 pt: Ten związek jest idealny na www.pepita-cruz.blogspot.com
Ale uwaga, jest też rozdział 3 pt: Pokuta. Jeśli przez przypadek go nie przeczytałaś zrób to wcześniej ;)
Pozdrawiam
No proszę. Nie spodziewałam się, że pomiędzy nimi tak szybko wydarzy się coś takiego. Ale cieszy mnie to :) Mam tylko nadzieję, że niczego to pomiędzy nimi nie popsuje...
OdpowiedzUsuńHALO HALO A może jednak jakaś nowość?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na www. pepita-cruz.blogspot.com ;) To już prawie końcówka!!!
zapraszam na nowy rozdział licze na komentarze http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatni rozdział na pepita-cruz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że usatysfakcjonuje ;)
Tiru riru. Nowość na www.una-manana.blogspot.com Zapraszam ;)
OdpowiedzUsuń